(Źródło - wszystkie zdjęcia i plakaty - Archiwum Stowarzyszenia U siebie-At home i U. Sochackiej, autor zdjęć - Wacław Pyzioł)
łódzki Oddział IPN przyjął zaproszenie Urszuli Sochackiej i zorganizował spotkanie dot. warstwy historycznej "Eee... tam" - gospodarzem spotkania był Artur Ossowski, Naczelnik Biura Edukacji Narodowej IPN w Łodzi - gościem autorki książki był także Wojciech Źródlak, emerytowany kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi gorąca atmosfera, liczne głosy z sali, uwagi dot. aktualnego stanu badań i wiedzy oraz upamiętnienia... spotkanie trwało kilka godzin i mogło trwać znacznie dłużej, a niektórzy z WBP przenieśli się do kina Charlie - na pokaz filmu "Nie wolno się brzydko bawić" o obozie i cd. dyskusji.
(Źródło - Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Łodzi)
Z "Eee... tam":
- Każdy patrzał, żeby gdzieś coś wykombinować, żeby wytargać, żeby coś zjeść. Samemu za tym jedzeniem. Głód to czyni... Zrobili z nas takie złe zwierzęta. Ja nie kradłam
innym, ale inaczej se radziłam.
- W obozie kradzież była karana...
- No chyba właśnie zakazywali, żeby potem karać. Mieli z tego radość... i przyż wiedzieli, że dzieci kradną między sobą. Więc chodziło o to, żeby jeden drugiemu to robił. To jest właśnie to.
2.12.2020 - od 2009 staram się poznać i zrozumieć historię obozu "z Przemysłowej" i dopiero wczoraj, gdy po raz kolejny w archiwum IPN wertowałam opasłe tomy procesowe tzw. Polowej, dotarło do mnie, choć wcześniej przecież wiedziałam, że jedną z dziewczynek zatłukli w obozie, bo była
głodna
wykradała innym jedzenie i za to ją zbito, bito, zabito
a drugą
za to,
że się zmoczyła.
gościem i współorganizatorką spotkanie była Agata Czajkowska - wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego, autorka artykułu na temat obozu, która jako pierwsza z UŁ podjęła współpracę z SP 81 w ramach projektów edukacyjnych dot. obozu, inicjowanych przez Urszulę Sochacką/krakowskie Stowarzyszenie U siebie-At home (w ramach warsztatów studenci UŁ byli oprowadzani po terenie dawnego obozu przez uczniów SP 81, z pomocą stworzonej przez siebie gry edukacyjnej)
gościem Urszuli Sochackiej była Bożena Będzińska-Wosik - dyrektor Szkoły Podstawowej nr 81 w Łodzi,która dzieliła się swoimi doświadczeniami z prowadzenia szkoły w nurcie edukacji przyszłości, która w przypadku SP 81 ma swoje korzenie w przeszłości miejsca (szkoła znajduje się na granicy dawnego terenu obozu i od lat 60. XX w. jest strażniczką pamięci o obozie)
w ramach promocji książki, na temat pedagogiki pamięci na Uniwersytecie Łódzkim dyskutowało ścisłe grono
Z „Eee… tam”:
- W obozie byliście sami, bez rodziców...
- To nawet lepiej, bo jakby jedno miało, a drugi nie, to dopiero...
- Jeden z byłych więźniów cieszył się, że był twardy jeszcze przed obozem,
że był w sierocińcach, że nie czuł się kochany...
- Taki od mamy nie miał u nas szans...
Co mają ze sobą wspólnego: wychudzone dziecko z Pomnika Pękniętego Serca,
dziewczynka z muralu na ścianie Szkoły Podstawowej nr 81 w Łodzi i starsza Pani?
- niedawno powyższe pytanie zawisło na stronie internetowej Szkoły Podstawowej nr 81 w Łodzi. I
dalej:
Razem ze swoim dziadkiem wywołała II wojnę światową. Mało brakowało, a zostałaby
zaczarowana. Z sukcesem tresowała spacerujące po parku pawie. Miała sztamę ze Świętym
Mikołajem. Do perfekcji opanowała wyrzucanie pomidorów przez lufcik i szybkie jedzenie. W
krótkim czasie awansowała z „łowiczanki” na „generała”. Kilka razy szła na nogach do Francji.
Ratowała też koleżankę przed tasiemcem… - to tylko niektóre z przygód nastoletniej Gieni,
opowiedzianych przez ponad 80-letnią Genowefę w książce „Eee… tam, takiego obozu nie było – wspomnienia Genowefy Kowalczuk, byłej więźniarki obozu przy ulicy Przemysłowej w Łodzi”.
Styl opisu nawiązuje do tego właściwego autorce wspomnień, która w każdej, choćby
najdramatyczniejszej sytuacji stara się szukać dróg wyjścia. Zaczarowuje przestrzeń, widzi
nieistniejące, uśmiechem doprawia płacz. Już jako dorosła miała świetny kontakt z najmłodszymi i
właśnie dzieci są w tej historii kluczowe. W historii obozu przy Przemysłowej i w historii
upamiętniania jej po latach.
O strachu, winie i przyjaźni...
Warunki obozowe powodowały zerwanie wszystkich zdrowych więzi/relacji, dzięki którym dziecko może czuć się bezpieczne, kochane, rozwijać się i żyć szczęśliwie. „Dzieci z Przemysłowej” zostały okradzione z dzieciństwa, bezpieczeństwa, miłości i przyjaźni. Samotne, głodne, chore, przepracowane i przerażone, nie ufały dorosłym ani sobie nawzajem. Były zmuszone walczyć między sobą o jedzenie, a czasami o znośniejsze traktowanie przez dorosłych. Były na siebie napuszczane. Były skazane na sadystyczne, wyrachowane i deprawujące zachowania dorosłych funkcyjnych. Pozbawione troskliwej opieki rodziców i domowego ciepła, często po obozie wracały donikąd, skazane na ponowny obóz – na bezdomność, biedę, życiową przegraną. A dodatkowo - jak bohaterka książki „Eee… tam, takiego obozu nie było – wspomnienia Genowefy Kowalczuk, byłej więźniarki obozu przy ulicy Przemysłowej w Łodzi” - czuły się za to wszystko winne.
Zadaniem debaty będzie rozsądzenie, na ile w przypadku „dzieci z Przemysłowej” można mówić o jakiejkolwiek winie - zaproszenie do wzięcia udziału w debacie przyjęła liczna grupa uczniów SP 81... obserwujący ją dorośli oniemieli... mogłaby być przykładem dla... dorosłych, jak merytorycznie, wrażliwie i mądrze dyskutować... o rzeczach, o których naprawdę warto mówić.
kolejny szczęśliwiec staje się właścicielem książki - losowanie prowadzi Bożena Będzińska-Wosik - dyrektor SP 81 w Łodzi
autorka książki zaprosiła do współprowadzenia spotkania Bartłomieja Rosiaka - absolwenta SP 81 i autora filmu o obozie
zaproszenie do wzięcia udziału w debacie przyjęła liczna grupa uczniów SP 81...
moment losowania książek podczas spotkania promocyjnego w Domu Dziennego Pobytu przy ul. Fabrycznej 19 w którym uczestniczyła też młodzież z zaprzyjaźnionej szkoły
promocja książki w Bibliotece Słówka - gościem Urszuli Sochackiej jest Katarzyna Tośta - pomysłodawczyni i inicjatorka akcji "Murale Pamięci - Dzieci Bałut"
gra edukacyjna na terenie dawnego obozu - uczniowie SP 81 w roli edukatorów, studenci Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego poznają historię miejsca
Mieszkańcy Łodzi jako pierwsi mieli okazję poznać przed-po-wojenne losy Gieni i Genowefy.
Zapoznać się z najnowszymi ustaleniami badaczy dotyczącymi historii obozu czy z nowymi
pomysłami na akcje upamiętniające, realizowanymi przez uczniów SP 81 w Łodzi. Tematyka
poszczególnych spotkań była zróżnicowana. Zostały zorganizowane w różnych lokalizacjach Łodzi,
z myślą o różnych odbiorcach. Urszula Sochacka – autorka książki do rozmów o ważnych
kwestiach związanych z historią obozu zaprosiła łódzkich historyków, badaczy, nauczycieli,
uczniów, animatorów pamięci, osoby zajmujące się upowszechnianiem wiedzy na temat obozu oraz
upamiętnianiem jego ofiar. Punktem wyjścia do rozmów były cytaty z promowanej książki. Wśród
uczestników spotkań zostały rozlosowane egzemplarze książki. Publikacja trafiła także do instytucji
w Łodzi i na terenie całej Polski.
Pełne dystansu „Eee... tam” wyraża mądrość bohaterki, ale i lekceważącą postawę tych, którzy nie
wierzyli w istnienie obozu, zaprzeczali jego istnieniu i na różne sposoby o nim zapomnieli. Którym
nie na rękę było ujawnienie prawdy o nim. Którzy marginalizowali jego znaczenie i umniejszali
rangę dziecięcego cierpienia.
„Eee… tam, takiego obozu nie było” jest pierwszą dużą współczesną publikacją na temat dawnego
niemieckiego nazistowskiego obozu dla polskich dzieci i młodzieży przy ulicy Przemysłowej w
Łodzi. Pierwszymi opublikowanymi po wojnie wspomnieniami byłej więźniarki obozu. Przybliży
czytelnikom bardzo ważny, a pomijany do tej pory fragment polskiej historii dotyczący
martyrologii polskich dzieci z czasów II wojny światowej.
Podstawę publikacji stanowią wywiady z Genowefą Kowalczuk, przeprowadzone przez Urszulę
Sochacką w latach 2009 – 2011. „Eee… tam” to relacja z perspektywy dziecka i zwykłego
człowieka – niewykształconej, ale bardzo mądrej, refleksyjnej i wrażliwej kobiety, która swoim
„Eee… tam” (w słowie, geście, sposobie bycia, wyborach, tempie…) pokazuje, o co naprawdę w
życiu warto walczyć i dbać. Charakter narracji, pełnej faktów, ale relacjonowanych z osobistej
perspektywy, pozwala mieć nadzieję, że publikacja zostanie dobrze przyjęła zarówno przez
specjalistów, jak i tzw. zwykłego czytelnika.
Wydanie książki współfinansowane przez Urząd do Spraw Kombatantów i Osób
Represjonowanych oraz Urząd Miasta Łodzi. Książka napisana w ramach stypendium
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
ilustracje do książki przygotowały dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 81 w Łodzi im. Bohaterskich Dzieci Łodzi
„Eee… tam”: W sądzie powiedzieli, że ukradłam i kłamię, bo „takiego obozu nie było”, a pod
nazwisko się podszywam. I zamknęli. „Eee… tam, takiego obozu nie było” - usłyszała, i za to, że
go „wymyśliła”, przesiedziała kilka miesięcy w więzieniu. Potem wielokrotnie próbowała o
nim mówić, zabiegać o pamięć o nim. Bezskutecznie. Wielu sugerowało Gieni, a potem
Genowefie, że jej obóz nie był tak „dobry”, jak inne obozy.
„Eee… tam, takiego obozu nie było – wspomnienia Genowefy Kowalczuk, byłej
więźniarki obozu przy ulicy Przemysłowej w Łodzi”
W obozie nastoletnia Gienia miała numer 28, była w nim od początku jego istnienia aż do
wyzwolenia.
Jej obozowe wspomnienia to główny wątek książki, w której znalazły się także opowieści z
dzieciństwa bohaterki i z jej dorosłego życia.
To, co w Pani Genowefie najbardziej fascynujące, to pogoda i hart ducha. Trudne przeżycia nie
uczyniły z niej zgorzkniałej osoby, obnoszącej się ze swym cierpieniem i narzekającej na świat.
Pani Genowefa ma energię życiową nastolatki. O swoim życiu potrafi opowiadać z pasją. Kreśli
gotowe sceny, które widzi i pozwala zobaczyć. Opowiada z dużym poczuciem humoru i wyczuciem rytmu. Wnikliwie analizuje swoje przeżycia, w niekonwencjonalny sposób łączy fakty. Zaskakuje dziecięcą wyobraźnią i filozofią mędrca. Biografia Pani Genowefy jest pełna wątków komediowych i kryminalnych, pełno w niej zbiegów okoliczności i punktów zwrotnych, a najwięcej barw pośrednich, ponieważ ta niewykształcona kobieta posiada mądrość życiową, która nauczyła ją rozumieć, a nie oceniać. Prostota wypowiedzi Pani Genowefy pozwala na zobaczenie obozu oczyma dziecka i jednocześnie oddaje głos nie wysłuchanym do tej pory „dzieciom z Przemysłowej”.
Do książki trafiły też wyjątki z wywiadów z osobami, które Babcię Gienię znały, lubiły, kochały i
szanowały. Wizerunek dorosłej Genowefy, której udało się założyć rodzinę i przeżyć życie tak, że
dobrze wspomina ją wiele osób, podobnie jak mural z nastoletnią Gienią z czasów obozowych,
który w październiku 2018 roku umieszczono na budynku Szkoły Podstawowej nr 81 im.
Bohaterskich Dzieci Łodzi, to symbole zwycięstwa dobra nad złem, miłości nad okrucieństwem,
siły życia nad zniszczonym dzieciństwem.
(październik 2018 r. - mural z wizerunkiem Gieni, w ramach akcji "Murale Pamięci - Dzieci Bałut" zostaje umieszczony na ścianie budynku Szkoły Podstawowej nr 81 w Łodzi im. Bohaterskich Dzieci Łodzi)
(próby znalezienia odpowiedniego sposobu prezentacji zdjęć, które miały trafić do książki, by ilustrowały historię dziecięcego obozu - trudną do przeżycia, trudną do opowiedzenia, trudną do przyjęcia)
w listopadzie 2019 roku ukazały się pierwsze od czasów II wojny światowej wydane drukiem wspomnienia byłej więźniarki obozu przy ulicy Przemysłowej w Łodzi - Genowefy Kowalczuk - w obozie nastoletniej Gieni, zwanej "rudym lisem", "rudą Genią"
zaspokoić wielki głód mówienia
mam nadzieję, że choć w części udało mi się Jej pomóc
od pierwszego spotkania ciągle mówiła o wielkim głodzie...